M.
Jestem tu 10 miesięcy. Jak tu przyjechałam moim jedynym celem było skończenie terapii. Nie zajmowałam się za bardzo relacjami z innymi osobami tutaj, nie przywiązywałam się do nich. W ogóle nie zakładałam, że się tu zadomowię. Byłam niepewna, nie wchodziłam w głębsze relacje też dlatego, bo miałam przekonanie, że nie mogę na trzeźwo.
Decyzję o tym, że chcę się leczyć miałam praktycznie od samego początku, choć na starcie chwiejną, najbardziej na to wpłynęły silne głody fizyczne, które często odczuwałam, ale one z czasem słabły. Nie chciałam wracać do tamtego życia, narkotyki za dużo mi zabrały.
Pierwsze zmiany w moim funkcjonowaniu zaczęłam doświadczać, jak zaczęłam mówić o nieprzyjemnych emocjach w relacjach z innymi, wcześniej w ogóle o nich nie mówiłam. Zaczęłam wyrażać swoje zdanie na różne tematy, stawiać granice. Sprawiło to, że poczułam się bardziej pewna siebie na trzeźwo, pokazało mi to, że nie potrzebuję do tego narkotyków. Wtedy zaczęłam się tu zadomawiać, zaczęło mi być tutaj dobrze. Zaczęłam też wchodzić w głębsze relacje z innymi, w których nie rządził lęk i uległość. Trzeźwość dała mi także świadomość siebie, tego co robię i po co.
N.
Jestem tu 8 miesięcy. Tak na prawdę zostałam zmuszona przez rodziców, by tu przyjechać. Na początku bardzo się wszystkich bałam, nie chciałam tu być, czułam się bardzo ograniczona przez zasady. Uważałam, że wszyscy są tu jacyś nienormalni i chciałam ich oszukać, skończyć terapie udając, że się leczę.
Na początku było mi ciężko, ale gdy zaczęłam otwarcie mówić o swoich emocjach poczułam się znacznie lżej. Bardzo się zaskoczyłam, bo gdy się otworzyłam zamiast zostać skrytykowana, czy wyśmiana dostałam dużo akceptacji i zrozumienia od reszty osób tutaj, było to kompletnie inne niż to, czego doświadczałam zanim trafiałam do ośrodka.
Moja motywacja na starcie była zerowa, byłam tu tylko dla rodziców, a nie dla siebie. Ale przyszedł moment, kiedy sama musiałam podjąć decyzję, czy chce wracać do starego czy skończyć z tym. Musiałam podjąć najcięższą decyzję w moim życiu – musiałam wybrać między narkotykami a rodziną, nie mogłam mieć obu. W końcu wybrałam rodzinę, pamiętam jak musiałam przyznać się przed rodzicami do wszystkiego, co robiłam. Strasznie się tego bałam i bardzo nie chciałam tego robić, ale jak to zrobiłam dało mi to ulgę. Zdecydowanie zbliżyło mnie to do rodziców, zamiast oddalić, a także zbliżyło do trzeźwego życia.
Największą moją trudnością tu było podjęcie relacji z rodzicami, oraz zostawienie w tyle toksycznych relacji romantycznych.
A.
Jestem tu 7 miesięcy. Przyjechałam tu z myślą, że będę dalej ćpać, nie miałam najmniejszego zamiaru przestawać. Gdy poznałam tu ludzi to pomyślałam, że wszyscy mają wyprane mózgi. Próbowałam wymusić telefon do mamy, ale gdy powiedziała, że zostaję tu, bo chce mieć żywą córkę trochę zmieniłam patrzenie na pobyt tutaj. Wtedy moją motywacją do leczenia stali się rodzice. Ogólnie przez długi czas nie miałam motywacji, bo chciałam dalej ćpać, długi czas zajęło mi podjęcie decyzji, że chcę się leczyć.
Po 3 miesiącach gdy moi rodzice przyjechali w odwiedziny, mój tata powiedział, że pierwszy raz od 3 lat może normalnie porozmawiać z córką. Pokazało mi to, że pobyt tutaj coś mi daje i że się zmieniam.
Oczywiście na początku miałam masę nieuczciwości, kłamałam i manipulowałam jak każdy. Wtedy nie wiedziałam, że to mnie obciąża, ale każde kolejne kłamstwo mi ciążyło. Potem zdałam sobie sprawę, że idąc na skróty tak na prawdę szkodzę sobie i wydłużam leczenie.
Z czasem coraz łatwiej było mi trzymać się zasad, funkcjonować tu. Coraz mniej się też złościłam na innych. Po jakimś czasie przebywanie tu nie było dla mnie aż tak przytłaczające, jak na początku. Teraz czuję się dużo lepiej i jest mi przyjemnie żyć tutaj.
K.
Jestem tu 6 miesięcy. Nie chciałem tu być, wolałem ćpać dalej, ale zgodziłem się, żeby tu przyjechać. Moje początki były trudne, łamałem bardzo dużo zasad i ciągle miałem dużo pracy w ograniczonym czasie. Przytłaczało mnie to mocno, wszystko wykonywałem, ale z dużym oporem. Zupełnie nie wiedziałem o co chodzi terapeutom, czego ode mnie oczekują. W tym czasie ciągle byłem nieuczciwy. Nie przyznawałem się do wszystkich złamanych zasad, bo nie chciałem mieć więcej pracy do zrobienia.
Po jakimś czasie zmieniłem trochę stosunek, zacząłem mówić jak jest na prawdę. Przyniosło to nieoczekiwane skutki, bo zasad zacząłem łamać coraz mniej miałem mniej pracy im mniej zatajałem. Było we mnie mniej napięcia, ulżyło mi, bo nie musiałem nosić w sobie tyle kłamstw. Oprócz tego zdałem sobie sprawę, że potrzebuję ludzi do życia. Zawsze byłem egocentryczny, nie obchodzili mnie ludzie. Zacząłem więc to zmieniać, uczyć się empatii. Zbliżyło mnie to bardzo do ludzi, zacząłem budować szczere i bliskie relacje.
Decyzję o tym, że chce się leczyć nie podjąłem w jakimś konkretnym momencie. Na początku oczywiście nie chciałem, a z czasem, gdy powoli szedłem za tym, co mówili terapeuci i społeczność zaczęło być mi coraz łatwiej i łatwiej. Coraz bardziej robiłem to dla siebie, a nie tylko, żeby skończyć terapię i wyjść z ośrodka.
A.
Jestem tu 4 miesiące. Gdy tu przyjechałem myślałem, że jestem zmotywowany do leczenia, ale tak na prawdę chciałem ćpać dalej. Terapię chciałem wykorzystać jako pretekst do ćpania. Do podjęcia decyzji, że jednak chcę się leczyć przybliżyło mnie podsumowanie wszystkich plusów i minusów ćpania, jak i wszystkich plusów i minusów leczenia się i rozpisania sobie tego na kartce. Na początku ciężko było mi się przyzwyczaić do życia tu, ale szybko się oswoiłem z zasadami i innymi osobami, które tu były.
Im bardziej byłem uczciwy, im mniej kłamałem i oszukiwałem próbując wywinąć się od jakichś zasad tym lepiej się czułem, zarówno sam ze sobą jak i w relacjach z innymi. Czułem więcej spokoju i mniej napięcia czy presji ze strony innych.
Podejmowałem decyzje samemu takie, jakie uważałem za najlepsze dla mnie i nie miałem ochoty słuchać się nikogo. Później zacząłem tego żałować, bo zazwyczaj wychodziłem na tym gorzej, niż jakbym korzystał z doświadczenia innych.
O.
Jestem tu 4 miesiące. Nie chciałem tu przyjeżdżać i na początku było mi trudno. Najtrudniej było mi w ogóle zaakceptować to, że jestem uzależniony. Moim problemem była także moja duma, uważałem się za boga. Skutkowało to tym, że nie przyjmowałem do siebie informacji od innych, więc nie mogłem nad sobą pracować. Nie chciałem. Przez moje zadufanie w sobie pogłębiała się we mnie depresja z powodu braku szczerych i bliskich relacji z innymi.
Moje błędy, które popełniałem, a także te, które popełniłem w przeszłości powodowały ból, motywowało mnie to do zmiany, do podjęcia decyzji, by się leczyć. Kluczowym momentem było też kiedy zrozumiałem, że ćpanie nie pozwoli mi na prowadzenie życia, które sobie wymarzyłem.
Praca nad sobą jak dotąd sprawiła, że jestem mniej egocentryczny. Nie myślę już, że jestem lepszy od każdego. Zbliżyło mnie to do ludzi i spowodowało, że jestem mniej agresywny.
A.
Jestem tu 3 miesiące. Moje początki były bardzo trudne, miałam 0 motywacji do leczenia. Chciałam wszystkich okłamać mówiąc, że moja motywacja jest duża, żeby szybciej stąd wyjść. W ośrodku nabrałam kontaktu ze sobą, teraz dużo lepiej wiem, co czuję. Czuję emocje w ciele. Nauczyłam się także je kontrolować. Jestem bardziej spokojna, kiedyś nie panowałam nad złością.
Miałam bardzo duży problem z zaufaniem terapeutom, jak i społeczności. Gdy wreszcie się otworzyłam doświadczyłam ogrom akceptacji i zrozumienia i w końcu mam poczucie, że mogę się komuś wygadać, kto mnie nie wyśmieje ani nie oceni, tylko wysłucha i zrozumie.
Na początku chciałam jak najszybciej skończyć terapię, żeby móc wrócić z powrotem do ćpania. Teraz, gdy wpadłam w codzienne życie w ośrodku nie odczuwam już tej presji. Moją motywacją na dzisiaj jest głównie rodzina.
H.
Jestem tu miesiąc. Na początku ciężko było mi przystosować się do zasad, bo wcześniej nigdy ich nie miałam. Bardzo tu nie chciałam być gdy tu przyjechałam. Teraz bardziej pogodziłam się z tym, że tu jestem i mój opór ustąpił, dzięki czemu dużo przyjemniej i łatwiej mi się tu żyje.
Ośrodek jak dotąd dał mi lepszą relację z rodzicami, przyjemniej mi się z nimi rozmawia.
Największym problemem jest dla mnie otwieranie się. Mam duży lęk przed odrzuceniem, który trudno mi przełamać, ale gdy to robię, doświadczam zrozumienia ze strony społeczności, zamiast odrzucenia.