Co myślę o pobycie tutaj

Jestem na etapie 0 od 2 tygodni. W tym czasie poznałem panujące w ośrodku normy i zasady oraz przebywających tu ludzi. Uświadomiłem sobie, że chcąc nie chcąc, jakbym się nie opierał, to uczestnicząc w zajęciach i względnie spełniając normy oraz przestrzegając w większości sytuacji zasad ośrodka, poddaję się terapii czy jak to lubię nazywać praniu mózgu, ponieważ tym właśnie dla mnie jest ta terapia. Gdy ma się do wyboru wiele miesięcy nierozmawiania z nikim, robienia sobie samemu prania, czego swoją drogą nie potrafię i ogólnego izolowania się od reszty społeczności na posiłkach, czy podczas zajęć a trzymanie się programu i przestrzeganie zasad bo w sumie niema tu nic lepszego do roboty i można wchodząc na kolejne etapy zdobywać te tak zwane przywileje,
czyli odzyskiwać w pewnym stopniu możliwości odebrane w momencie przyjazdu tutaj, to według mnie jak i każdego zdrowego  na umyśle człowieka lepiej wybrać to drugie. Dlatego też chcę przejść na etap pierwszy. Nie czuję potrzeby zajścia zmiany  w moim życiu dla której wysłali mnie tu rodzice, jednakże potrzebuję do normalnego funkcjonowania wykonywać czynności
które są zabronione do etapu 1. Zobowiązuję się przy tym – żeby nie było –  do pomyślenia nad sumienniejszym wykonywaniem obowiązków jak dociążenia itd. Jednakowoż nie obiecuję poprawienia się mojego zachowania na społecznościach ponieważ siedzenie po kilka godzin dziennie słuchając cudzych i wypowiadając własne zdania o uczuciach doprowadza mnie do skrajnej irytacji, nie wspominając nawet o samodzielnym zgłaszaniu siebie lub kogoś do pociągnięcia odpowiedzialności  za największe głupoty o jakich słyszałem. Mimo to będę się starał nie zasypiać słuchając co mają do powiedzenia
inni, rzekłbym pacjenci, ale jakoś bardziej mi pasuje więźniowie ośrodka otwartego, będący tu z własnej woli lub nie.

(Autor P. K.)