Mój głód

Mój głód to taki stwór, wielki włochaty, którego bystre oczy szukają słabego punktu. Kiedy go znajdzie podchodzi powoli, na spokojnie, może go jeszcze nie rozpoznałem. Przestaję się skradać i zaczyna stawiać większe kroki. Zaczynają zapalać się pierwsze czerwone światła, lecz on się już ich nie boi, przyspiesza, jego długie silne nogi są w biegu, jest prawie przy celu. Alarmy wyją naokoło ale to go nie powstrzyma. Wbiega prędko przez drzwi z napisem – mózg, szybko odcina kabelek z emocjami i zaczyna naciskać przeróżne guziki. Najpierw natrętne myśli. Obserwuję jak się zachowam. Nic nie robię z tym? To następny klik – izolacja. O… zaczynam coś robić, czyżby się zdradził? Uff… Jednak nie, tylko idę do pokoju. Teraz następna część planu –samotność. Już mam się położyć na łóżko, gdy patrzę i widzę obok dzienniczek głodu. Zaczyna panikować. Z każdym zaznaczonym punktem Głód zaczyna się wycofywać. Ucieka do swojego zakątka wypatrując następną okazję na to by mną zapanować. Ja się tak prosto już nie daję. Wypełniam na bieżąco dzienniczek głodu, mówię o uczuciach na bieżąco, i postępuje w dalszej terapii.

(Autor M.M.)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *