W tygodniu gdy minęły mi 3 miesiące abstynenci zaczął pojawiać mi się nawrót choroby. Wydawało mi się ż wszystko jest normalnie do czasu gdy poczułam konsekwencje z którymi rzecz jasna się nie zgadzałam. Jak się okazało konsekwencje były adekwatne do czynów w ośrodku: spadła na etap 0 i dostałam ostrzeżenie. To nie było najgorsze w całej sytuacji, najtrudniej było mi się przyznać przed samą sobą do tego co zrobiłam samej sobie nie rodzicom czy inny. Gdy już zaakceptowałam swoje czyny zrozumiałam że te konsekwencje były niczym w porównaniu do tego co by się stało gdyby była w domu. Zrozumiałam że wcale terapeuci nie uwzięli się na mnie tylko chcą dla mnie jak najlepiej. Po paru dniach zaczęły mi się pojawiać znaki, które potwierdzały mnie w tym że wcale mnie tu nie było tylko ćpałam na sucho w swojej głowie. Jednym z ważniejszych znaków był brudny piec… Otworzyłam go był cały brudny i nie zadbany a bardzo lubiłam tą funkcję i robiłam ją sumiennie z pełnym zaangażowaniem i właśnie wtedy uświadomiłam sobie dosadnie, że bardzo długo żyłam w swojej głowie a nie w terapii. Teraz czas się podnieść i zacząć wszystko od nowa.
(Autor S.M.)