Dnia 2 i 3 lipca byłam na przepustce z tatą. Były to dla mnie bardzo miłe i długo wyczekiwane dni, ponieważ nie widziałam się z nim pół roku. Byliśmy w ZOO w Czechach. Szczególnie zafascynowały mnie małpy. Jedna jadła kalafior, a druga bujała się na huśtawce niczym człowiek. Przezabawny widok! Widziałam także piękne afrykańskie słonie na których miałam ochotę się przejechać, lecz nie było niestety takiej możliwości. To był relaksujący spacer i cudowne chwile! Do ośrodka wróciłam około godziny 20:00. Opaliłam się, co mnie bardzo cieszy. Następnego dnia byłam na wycieczce w Pradze. Jechaliśmy tam 3 godziny. Najzabawniejszym momentem było to, jak zatrzymaliśmy się na stacji i wychodząc z toalety zorientowaliśmy się, że bus nam odjeżdża. W akcie przerażenia zaczęliśmy biec w jego kierunku. Nie mogłam uwierzyć w to, co się stało. Okazało się jednak, że kierowca tylko zawracał. Moje niedowierzanie momentalnie zamieniło się w rozbawienie, co za ulga! Praga okazała się być pięknym miastem, miastem stu wież. Jest ona jednak niebezpieczną miejscowością. Alkohol i marihuana były widoczne w każdym sklepiku. Było to dla mnie uciążliwe, ponieważ odczuwałam głód narkotyczny. Wiedziałam, że muszę być ostrożna. Ucieszyłam się, kiedy zobaczyłam w oczach taty zrozumienie. Po powrocie do ośrodka opowiedziałam o tym wszystkim, aby nie nasilać głodu. Podczas pobytu w stolicy Czech pojawiło się we mnie wiele refleksji na temat zażywania i tego skutków. Cieszę się, że tutaj jestem, bo dzięki tutejszym ludziom odnalazłam siebie.
(Autor S.P.)