Kiedy przyjechałem do ośrodka za siłę wyższą uważałem samego siebie, miałem przez to złudne poczucie kontroli nad swoim życiem, ale byłem słaby. Potrafiłem się tylko porównywać z „gorszymi” i „lepszymi” ludźmi ode mnie przez co stałem się próżny i zgorzkniały. Odkąd zacząłem wierzyć że jest coś silniejszego ode mnie czuję ulgę i siłę za każdym razem gdy się modlę. Poza tym gdy oddałem bogu kierownictwo nad swoim życiem przestałem obwiniać innych za swoje potyczki i uwierzyłem że szef tak chce i dzięki temu moje życie stało się przyjemniejsze. Odeszła ode mnie chęć powrotu do rodzinnego miasta i czynnego nałogu. Zaczęło się wyczekiwanie odwiedzin, a w miejsce planów ucieczki pojawiła się akceptacja głodów. Owszem, myśli o ucieczce czy złamaniu abstynencji nie zniknęły, ale bóg daje mi siłę i odwagę abym mógł poprosić o pomoc i dzięki niemu dostaję więcej możliwości rozwiązania problemu niż ucieczka czy zażycie środka psychoaktywnego. Dzięki sile wyższej zacząłem dostrzegać że dała mi rodzinę która mimo wszystkich moich nieuczciwości dalej mnie wspiera i we mnie wierzy, ujrzałem także wartość społeczności którą mogę wezwać za każdym razem gdy jest mi trudno. Siła wyższa pomaga mi także godzić się z faktem że jestem uzależniony od narkotyków i alkoholu, a to jest najtrudniejsza rzecz ze wszystkich wyżej wymienionych.
(Autor W. L.)